Jasiek Kikla

  • Ocena
  • Dla dwojga
  • Dla dzieci
  • Dla dorosłych
  • Dla seniorów
Opis

Jasiek Kikla, znany we wsi z tego, że leczył ludzi, przeganiał nawałnice i przepowiadał przyszłość, odszedł spokojnie, bez tragedii. Narobił jednak trochę zamieszania po śmierci. Zanim zmarł oświadczył: „Jo słuzył do połednia Panu Bogu, po połedniu diabłu”. Zażyczył sobie, by jeśli umrze do południa, dzwoniono w kościele i pochowano go na cmentarzu, jeśli zaś po południu, zabronił ludziom dzwonić i nakazał, by pochowali go na grapie, koło jego chałupy, na grobie zaś postawili mu jałowcowy krzyż. Zmarł po południu, ale ze względu na jego zasługi zabrano się do dzwonienia w kościele - jeszcze wtedy w Białce Tatrzańskiej. Wtem urwały się sznury (niektórzy twierdzą, że pękł dzwon). Wszyscy z przerażeniem stwierdzili wtedy, że trzeba wolę nieboszczyka wypełnić.

Przed śmiercią Jasiek Kikla powiedział, że krzyż na jego grobie „Kie się zwoli, przydzie wielga wojna, ale wom nic się nie stanie, ino chłopów bedom brać i poniftóry sie nie wróci. Postowcie drugi krziz. Kie się zwoli, przydzie straśna biyda i mąt, drugo wojna, straśniejso jako ta piyrso. Wte bedzie u nos wójt z nieprawego łoza. Kie krziz padnie ku wschodowi, to wybawienie przydzie ode wschodu, a wojna minie jak drobny dysc. Postowcie trzeci. Kie padnie na połednie, to dobre, a kie na północ, to przydzie tako wojna, co kamień na kamieniu nie ostanie”.

Jak powiedział, tak się stało. Po zwaleniu się pierwszego krzyża przyszła pierwsza wojna światowa, po zwaleniu drugiego, druga. Trzeciej światowej na szczęście nie było. Grobu Kikli także już nie ma.

Chłop jednak swoje wiedział. Opowiadano, że gdy był małym chłopcem porwały go płanetniki czyli złe duchy ciągnące burzowe chmury. Ponoć to od nich dostał moc uzdrawiania, przeganiania nawałnic, gradobić i odkrywania przyszłości. Umiał nawet przemieniać się w zwierzęta. Mówiono, że przybierał postać byka, którego matka sprzedawała na jarmarku, w nocy znowu stawał się człowiekiem i wracał do swej chałupy. Tym sposobem, odkąd po siedmiu latach od porwania przestąpił próg swego rodzinnego domu ani jemu, ani jego matce pieniędzy nie brakowało. Miał spisać dwie księgi o tym, co będzie ze światem. Jedną z nim pochowano, drugą ktoś ma, lecz nie wiadomo kto.

O Jaśku Kikli gadają też, że to nie płanetniki go porwały, tylko czarownik z Turcji wziął do siebie na służbę. Chłopak dorósł, nauczył się języka i zaklęć, ukradł trzy najważniejsze czarnoksięskie księgi i zwiał do swego domu. Tajemna wiedza zawarta w księgach dała mu moc czynienia rzeczy niezwykłych. Zagarnięty Turkowi dobytek kazał ze sobą pochować.

Ciekawe czy tak samo polecił uczynić ze swą różdżką miejscowy znachor Budz Liszczok, wskazujący przy jej pomocy źródła i miejsca kopania studzien. Kto wie, może wyjaśni się to kiedyś na „Sabałowych Bajaniach”.


Opinie

Dodaj opinię
Ocena ogólna:
Dla dwojga:
Dla dzieci:
Dla dorosłych:
Dla seniorów:

Komentarze (0)
Dodaj komentarz
Lokalizacja